Trening konia sportowego – jeśli ma być efektywny, to koniecznie z przerwami.
Trening konia sportowego, który ja preferuję w swojej hodowli opiera się na banalnie prostym i naturalnym założeniu, a mianowicie, że po wyczerpującym wysiłku powinien nastąpić okres regeneracji. Podobnie, jak my czekamy z utęsknieniem na wakacje, by oddać się błogiemu lenistwu, tak i konie oczekują krótkiej przerwy, zwłaszcza jeśli użytkowane są sportowo. Swoim koniom zawsze staram się zafundować urlop tam, gdzie są duże pastwiska i piękne tereny na spacery. Do tego zestawu dokładam małe końskie spa, typu: zabiegi fizjoterapii manualnej, czy suplementacje.
W mojej ocenie okres wytchnienia ma kluczowe znaczenie w rocznym planie treningowym koni sportowych. Każdorazowo przekonuje mnie o tym ich późniejszy powrót do pracy, gdzie obserwuję chęć i zapał, energię i entuzjazm, nawet przy wykonywaniu trudnych elementów. Wyniki, które osiągają w sezonie są pięknym końskim podziękowaniem za ofiarowany im czas wakacji. Oto parę sukcesów z tego sezonu:
Feanor – kwalifikacja do Mistrzostw Polski Młodych Koni w Ujeżdżeniu
Arabica – zaskoczyła mnie wybitnymi predyspozycjami do sportu. Raptem po 3 miesiącach pracy z jeźdźcem „pod siodłem” wystartowała w swoich pierwszych zawodach, zdobywając 1 miejsca w Zawodach Krajowych oraz Mistrzostwach Małopolski Młodzików – WKKW oraz w Zawodach Regionalnych i Towarzyskich oraz el. OOM w Ujeżdżeniu. Fantastyczny koń, który nie raz wprawi mnie w zachwyt.
Przerwa od pracy to też element treningu konia sportowego
Finisz sezonu sportowego to czas, kiedy planuję roztrenowanie koni. Dziś jesień nieśmiało wdziera się w krajobraz, a to oznacza ni mniej ni więcej, jak właśnie koniec sezonu sportowego koni mojej hodowli. Powoli wyhamowujemy z intensywnością treningów, uczestnictwem w konkursach, czy parkurach szkoleniowych m in. z takimi wybitnymi osobistościami jak np. Andreas Dibowski.
W tej chwili konie i ja pomalutku udajemy się na zasłużony odpoczynek fizyczny i psychiczny. Co w praktyce oznacza, że konie wyjeżdżają na wakacje, a ja zaszywam się w kuchni z ciastem śliwkowym własnej roboty. Tu pozwolę sobie na małą dygresję. Śliw jest tyle, że nie wiem, czy zdołam odpocząć – może będę robić powidła, a może pozwolę, by ogród zalał się śliwowicą, i ja chyba też ?. Wracając jednak do meritum.
Istotną kwestią jest właściwe, skrupulatne i mądre zaplanowanie końskiego urlopu. Tak, jak już wspomniałam na wstępie, odpoczynek dla zdrowia psychicznego i fizycznego konia jest nieodzowny. Zwłaszcza, jeśli startuje w zawodach, i to bez względu na dyscyplinę i osiągane wyniki.
Roczny plan treningowy swoich koni zawsze staram się organizować w taki sposób, by wkalkulować przerwę na regenerację koni, a jednocześnie, by uczestniczyć w ważniejszych wydarzeniach jeździeckich. Wszystko to układam szczegółowo w kalendarzu, biorąc pod uwagę kondycję koni, intensywność treningów, konieczność podróżowania i częstotliwość startów. Z reguły okres końskiej laby przypada 1, może 2 razy do roku (przerwy dobieram indywidualnie do konia) i trwa od 3 do nawet 7, 8 tygodni.
Jak mądrze planować końskie wakacje
Sztuka właściwego roztrenowania zawiera się w jego powolnym, stopniowym wprowadzaniu. Nie można tego robić gwałtownie, bo za taką niefrasobliwość koń może zapłacić mięśniochwatem. W zasadzie, gdy przyjrzymy się treningom koni sportowych, zauważymy, że w całej swojej rozciągłości charakteryzują się pewną naturalną gradacją w trudności wykonywanych elementów czy pokonywanych przeszkód. Podobnie rzecz ma się w kwestii wprowadzania przerwy od pracy.
Konie dotychczas przyzwyczajone do znacznego wysiłku, codziennych treningów, muszą łagodnie wejść w fazę pracy lekkiej (a czasem jej całkowity brak). I tu zachęcam do odpowiedniego dopasowania sposobu pracy z koniem, do czasu urlopu, który przewidujemy dla konia. Musimy bowiem zdążyć wystudzić w nim sportowca, by na nowo go rozniecić po urlopie. A zatem najlepiej podzielić ten czas na trzy tryby:
- spowolnienie treningów
- odpoczynek
- ponowne wdrażanie do pracy.
W pierwszym etapie, który w mojej nomenklaturze nazwę „spowolnieniem” staram się wprowadzić więcej stępa, kosztem pozostałych chodów. Zmniejsza się też czas poświęcany na treningi skokowe czy trudniejsze elementy z dziedziny ujeżdżenia. Pojawiają się dłuższe i częstsze spacery w teren oraz praca z ziemi.
Drugi etap „odpoczynek” – podzielę na dwa możliwe scenariusze – albo całkowite odstawienie od pracy /w zależności od konia/ albo bardzo lekka praca. W przypadku moich koni sprawdza się praca o bardzo lekkim charakterze: głownie lonża i spokojne tereny, trening pod siodłem, ale kompletnie niezobowiązujący. Taki, w którym i jeździć i koń czerpie przyjemność z obcowania ze sobą.
Ostatnia faza – wdrażanie do pracy – czyli wracamy do gry. Można ją porównać do wspinania się po drabinie wysiłku, z którego rezygnowaliśmy w fazie pierwszej. A zatem, lonże systematycznie zastępujemy treningiem w siodle, który stopniowo zaczyna nabierać kolorytu w postaci drążków, cavaletti, ćwiczeń gimnastycznych. W tym trybie pracy koniecznie pamiętamy o tym, by dozować poziom trudności w oparciu o kondycję konia. Każdy z nas zna znamienne powiedzenie, że „niedostosowanie prędkości do warunków jazdy, grozi kolizją w ruchu drogowym” – a w pracy z koniem niedostosowanie wymagań do kondycji – grozi kontuzją. A zatem ostrożnie!
Tak na marginesie dodam, że czas roztrenowania, to dobry moment na zrobienie profilaktycznych badań: morfologii oraz skontrolowaniu poziomu miedzi, cynku i selenu (tu może pojawić się jakiś deficyt, nad którym warto popracować w okresie regeneracji).
Dodatkowo można wspomóc naszego konia jakąś terapią manualną. Masaż konia nie jest jakimś wybitnie drogim zabiegiem, a o jego właściwościach możecie poczytać w moim poprzednim poście.
Dieta – podczas końskich wakacji
W czasie, kiedy amplituda treningów opada i rośnie, w zależności od fazy roztrenowania, nie można zapomnieć o właściwej końskiej diecie! Ją także trzeba dostosować do aktualnego etapu w jakim się znajdujemy z naszym rumakiem. W momencie, kiedy treningi tracą na intensywności zawsze zmniejszam ilość paszy treściwej albo zmieniam ją na mniej energetyczną, zachowując przy tym odpowiednią ilość paszy objętościowej (dużo włókna), witamin i minerałów. Takie postępowanie gwarantuje, koniowi wszystkie niezbędne składniki pokarmowe, a przy tym chroni przed nadmiernemu nabieraniem wagi podczas okresu „lenistwa”.
Podobna zasada obowiązuje wtedy, gdy z powrotem wracamy do sezonu sportowego. Czyli wraz ze wzrostem aktywności konia, podnoszę dawki żywieniowe.
Koniec urlopu – może boleć
Bywa, że zarówno nasz powrót na wyższe obroty, jak i konia może przynieść bóle mięśni „zakwasy”. Polecam w pierwszej kolejności właściwe przygotowanie się do treningów, a także suplementację – warto zaopatrzyć się w jakieś przeciwutleniacze.
Trening konia sportowego – uwagi końcowe
Urlop i jego znaczenie w efektywnym treningu koni sportowych jest bezdyskusyjny, i w zasadzie nie ma sensu pisać o jego cudownych właściwościach. Nieraz sami na własnej skórze, doświadczyliśmy niedostatku wolnej chwili, która nastąpiłaby po ciężkich tygodniach pracy w stresie i pod presją czasu. Konie podobnie jak my, też mają prawo do wypoczynku i nabrania sił. I jeśli zależy nam na ich zdrowiu i dobrych wynikach sportowych, to powinniśmy im go gwarantować – przynajmniej raz do roku.
Nie nakłaniam nikogo do wyjazdów ze stajni sportowej do miejsca, gdzie jest sielsko, i gdzie pastwiska sięgają po horyzont, bo to kosztuje i nie zawsze są takie możliwości. Do roztrenowania wystarczy tylko zmiana programu treningowego, a nie otoczenia. W przypadku stajni z ujeżdżalnią „pod chmurką” problem odpoczynku konia samoczynnie reguluje matka natura i pory roku.
Natomiast w przypadku stajni sportowych jest to o tyle „trudne”, ponieważ niejednokrotnie koń staje się dla nas odskocznią od pracy, a praca z nim jest dla nas relaksem – niekoniecznie dla niego. Po drugie stajnie z halą mają ciekawe eventy, w których chcielibyśmy brać udział np. parkury szkoleniowe z uznanymi trenerami i to światowej klasy. Nie wspomnę już o tych, którzy po prostu z tego żyją, i nie mam tu na myśli zawodowych jeźdźców, bo oni z reguły wiedzą, jak ważna jest regeneracja przed kolejnym sezonem sportowym. Tym komentarzem czynię delikatny ukłon w stronę niektórych „trenerów samozwańców”, którzy nie dostrzegają, że koń jednak wymaga odpoczynku.
Życzę wszystkim koniom i ich właścicielom udanego wypoczynku ?