Konie na sprzedaż z czym się mierzy kupujący
Konie na sprzedaż: do sportu, do rekreacji i do kochania. Motywy zakupu bywają różne, bo przecież każdy z nas na konia patrzy nieco inaczej. Ci ambitni będą celować w konia o duszy sportowca, ci co szukają przyjemności w podróżach po lasach i łąkach, będą szukać konia o łagodnym temperamencie, a przy tym odważnego. Ale znam i takich, co od konia absolutnie nie wymagają niczego, kupują go by uratować z opresji i po prostu kochać. Od tak bezwarunkowo.
Jednakże najtrudniejszą drogę do przebycia mają wszyscy Ci, którzy decydują się na konia użytkowego (sportowego, rekreacyjnego, do hodowli, do hipoterapii itd.). Znam to z autopsji. Sama, przez długi czas szukałam swoich idealnych koni. I powiem wam, że nie tak łatwo jest znaleźć okaz, który spełnia wszystkie obiektywne kryteria, i do tego jeszcze indywidualne upodobania. Dlaczego tak się dzieje, skoro portale internetowe pękają w szwach wirtualnej przestrzeni od ogłoszeń? Może to wina zbyt dobrych, albo zbyt słabych zdjęć, czy przerysowanych fałszem opisów. Nie wiem. Natomiast pewna jestem tego, że konia trzeba zobaczyć, wyczyścić, osiodłać i sprawdzić przed zakupem.
Maść konia, czy charakter konia?
W świecie koniarzy obiegowo krążą różne powiedzenia, czy przesądy, niekoniecznie prawdziwe. Podejrzewam, że nie jeden z was spotkał się z porzekadłem „nie miałeś siwego, nie miałeś dobrego”. Czyżby? Z pewnością zmorą posiadania siwego, jest jego czyszczenie. Zwłaszcza, gdy ten z upodobaniem tarza się w trawie i błocie na padoku, a o leżeniu we własnej kupie nie wspomnę. O kobyłach kasztankach też usłyszałam wile, i nie były to superlatywy. O „malowanych” nogach też coś się znajdzie. Ale czy naprawdę wierzycie, że maść ma pierwszeństwo nad genetyką i indywidualnymi cechami konia?
Tym czym należy się kierować przy zakupie konia, to z pewnością zdrowy rozsądek, no może ze szczyptą intuicji – jeśli ją posiadacie. A jeśli wasze przeczucia są zawodne, to lepiej nie ryzykujcie w tej materii, bo byłoby to równoznaczne z wiarą w stawianego tarota przez wróżkę Miriam w audiotele.
A co jeśli jesteśmy początkującym jeźdźcem, bez szerokiej wiedzy? Wtedy z pomocą może przyjść, ktoś zaufany np. trener jazdy konnej, instruktor jazdy konnej, doświadczony jeździec – kolega/ koleżanka. W chwili obecnej to żaden problem zaangażować kogoś do wyjazdu, w celu obejrzenia konia i doradztwa. W każdej większej stajni, czy ośrodku jazdy konnej można spotkać, kogoś kto taką wiedzę posiada i się nią podzieli np. za wynagrodzeniem. I tu mała dygresja – czasem lepiej zainwestować, niż później żałować. Sprzedaż koni i ich zakup, to także borykanie się z niewłaściwymi decyzjami.
Koń na miarę możliwości finansowych? Oferta Sprzedaży koni pod lupą.
Nim przejdę do meritum, czyli kapitału jaki chcemy przeznaczyć na zakup konia, to kilka słów tytułem wstępu. W moim odczuciu ważne jest by koń się podobał, w tym także wizualnie – i nie piszę tak dlatego, że jestem kobietą, a my tak mamy. I nieraz bywa to powodem kąśliwych uwag typu: nie zna marki auta, ale kolor opisze w oparciu o doskonałą znajomość palety barw. Dla mnie zakup konia trochę przypomina poszukiwanie męża, czy żony. Co z tego, że on nie kulawy, a ona nie garbata, jak chemii brak. Ta chemia musi być!
Z całą stanowczością odradzam wyłączne uzależnienie zakupu konia od możliwości finansowych. Sytuacja, w której posiadane środki całkowicie determinują wybór konia niejednego zgubiła. Mam też świadomość tego, iż każdy z nas dysponuje określoną pulą pieniężną, ale „tani – to nie znaczy dobry”. Wiem też, że zdarzają się przeróżne sytuacje, w których można okazyjnie kupić konia, ale to raczej rzadkość. I jeśli już rozważacie takiego „taniego konia”, to proszę rozeznajcie wszelkie okoliczności. Zdobądźcie informacje na temat konia, jego właściciela (poprzednich właścicieli), a także powodów dla których koń został wystawiony na sprzedaż. Jeśli nic nie budzi naszych obiekcji dobrze jest, zawsze przed zakupem wezwać weterynarza w celu przeprowadzenia rutynowych badań i prześwietleń. Koszt takiej wizyty nie jest duży, a korzyści bywają ogromne. Nie raz słyszałam o sytuacjach, w których diagnoza postawiona przez lekarza dyskwalifikowała użytkowanie konia pod siodłem, albo wymagała drogiego leczenia. Jak to mówią, lepiej zapobiegać niż leczyć.
Sprzedaż koni – propozycja przekraczająca nasze możliwości finansowe. Co robić?
Cóż, mamy widełki finansowe, które sztywno ograniczają ułańską fantazję zakupów. Jeśli nie da się ich jakoś rozciągnąć, to trudno, trzeba poruszać się w ramach wyznaczonej przestrzeni. Czasem jednak warto więcej zainwestować, by cieszyć się zdrowym koniem, który spełnia nasze oczekiwania w 100%. Niejednokrotnie lekkie nagięcie budżetu może okazać się całkiem niezłym interesem.
A zdarza się to w najczęściej w przypadku koni sportowych. Wielu moich znajomych weszło w posiadanie koni, które miały w sobie tę iskierkę, którą rozniecili odpowiednim treningiem, pracą jeźdźca. Wszystkie te elementy układanki przełożyły się na wyśmienite wyniki sportowe. Progres z konia przeciętnego, na konia bardzo dobrego z potencjałem, trwał raptem kilka sezonów. Wartość konia poszybowała w górę. I to o i ile!
Udanych zakupów!